środa, 6 kwietnia 2016

Wolność i sumienie

Są ludzie, którzy dokonali w życiu czegoś wielkiego. Jeden został znanym, utalentowanym muzykiem, drugi cenionym sportowcem, inny założył charytatywną fundację a jeszcze innego wybrali prezydentem. Czy ten świat byłby inny, gdyby ich rodzice zdecydowali się na aborcję?
Rabinizm

Zacznę brutalnie - pewnie byłby taki sam, a role pozbawionych życia płodów zajęliby inni ludzie. Gdyby tak się głębiej zastanowić, to przecież dokładnie tak by się stało. Wystarczy spojrzeć na państwa, gdzie dozwolona jest aborcja na życzenie, a gdzie jest surowo karana. Wszędzie jednak rodzą się jacyś ludzie, wszędzie ktoś kimś rządzi, wszędzie znajdują się ludzie, którzy w jakiś sposób podbijają świat (albo przynajmniej swój kraj lub region). I mimo różnych praw wszędzie znajdą się ludzie, którzy nie dostaną na to żadnej szansy.
Chociaż sam jestem pro-life, gdyż szanuję niewinne ludzkie życia, uważam jednak, że cała ta dyskusja wywołana przez rząd i g...nomedia jest kolejnym tematem zastępczym, ponieważ u nas moim zdaniem... dobrze jest jak jest! Na to całe światopoglądowe zderzenie mam jednak pewne spostrzeżenia, które nie pozwalają mi jednak stanąć dokładnie po jednej stronie tego sporu.
Kanibal?
Gdy obserwuję tę całą zachodnią cywilizację, zaczynam rozumieć dlaczego ich przybyli z pustyni goście często i tak bardzo ich nie szanują. Jak można szanować społeczeństwa, w których ewidentni mordercy, recydywiści nie podlegają karze śmierci ze względu na "prawa człowieka" (vide casus Breivika), a odbiera się prawa do życia niewinnym istotom - często z czysto prozaicznych przecież powodów (i nie piszę tu wcale o przypadkach skrajnych). Tak jak z czasem ludzie zaczęli traktować seks - i seksualność w ogóle - czyli jak szklankę wody, tak i teraz masa aktywistów pro-choice i innych lewackich intelektualistów chciałaby, żeby ludzie zaczęli traktować w tenże sposób mordowanie płodów. Czymże innym jest aborcja jeśli nie zabójstwem? A jaka jest różnica między zabójstwem i morderstwem poza swoistym nacechowaniem emocjonalnym? Są ludzie, którzy i tu mogą się spierać, dla mnie jednak nie ma większej różnicy. Całe szczęście mogę jeszcze o tym w ten sposób zupełnie bezkarnie pisać, bo są i tacy, którzy wycierają sobie gębę (jakie modne określenie!) różnymi wolnościami, a mnie za to zakneblowaliby usta i związali ręce. Lepsze pytanie - czy pozbawienie życia to już zabójstwo? Umyślne pewnie tak - tu chyba nawet prawnika nie potrzeba.
Kompilacja Sokzraka i jednego komentarza pod rozwagę
Czy zabić to wiele? Dla niektórych to kwestia skali, lecz gdybym miał osobiście podejmować taką decyzję czy komuś w tym pomagać, nie wiem jednak, czy bym się odważył. Dlatego tak mocno stoję za obecnym kompromisem w sprawie aborcji, bo w najbardziej skrajnych przypadkach obarcza on wyłącznie ludzkie sumienie - zarówno potencjalnych rodziców, jak i lekarzy podejmujących się takich zabiegów. Czy państwo i prawo powinno w tak absolutnej skali definiować moralność? Taki swoisty punkt odniesienia wielu osobom z pewnością pomaga. Ja jednak wierzę w człowieka, nie w system i wolę, gdy państwo nie pomaga i nie utrudnia, dlatego byłbym nawet w stanie pewną liberalizację przepisów przyjąć. Tylko że ludzie są głupi i łatwo dają się podpuszczać w gównoburzach.
Z internetów...
Akcja w kościele św. Anny w Warszawie to z kolei moim zdaniem murowany kandydat do bezRiGCzu roku 2016. Ludzie poszli do kościoła tylko po to, by z niego wyjść, a normalnie to i tak do tego kościoła nie chodzą. Jak w Wielką Sobotę, gdy z koszyczkiem przychodzą ludzie, którzy następnym razem w kościele pojawią się (być może!) w Boże Narodzenie. Do tego jeszcze podobno zaprosili niemiecką telewizję... Przecież to jest tak perfidne i prymitywne! Ale taka właśnie jest ta liberalna lewica. I oni mają czelność mówić o hipokryzji? Brak mi już słów...

Ludzie bywają głupi, ale chciałbym tak po prostu jeszcze wierzyć, że mają sumienia. I czuję się w tym wszystkim trochę zagubiony.

A kawałek dziś równie dziwny, ale ten przynajmniej dobry:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz