czwartek, 10 marca 2016

Humor gorszego sortu, czyli Rzeczpospolita Frustratów

Dość mało interesują mnie wielkie gale, rozdania nagród i inne telewizyjne imprezy typu "Człowiek Roku Małpy" czy inne "Telekamery" (ale panią Grażynę Torbicką to ja szanuję). Zdarzają się jednak incydenty, które - tak jak wielu ludzi w internetach - i mnie w pewnym stopniu jakoś poruszają. Ostatnio dokonał tego pan młody Stuhr, który przez swoje wystąpienie na gali Nagród Filmowych Orły 2016 wprowadził mnie w stan niemożebnego zażenowania. I pewnie nie tylko mnie...
Zbigniew Stonoga - wieszcz współczesnej Polski

W blasku świateł pięknej, klimatyzowanej sali prężył się młody jegomość, który myślał, że jest zajebistym śmieszkiem, bo w zapowiedź wszystko-jedno-jakiej aktorki wmiksował sobie heheszki z bieżących politycznych tematów, do czego rżała cała salonowa łżeelita polackiego szołbizu. Wszystko byłoby spoko, gdyby on sobie tak pocisnął na imprezie "Gazety Wyborczej" czy innej "Polityki", gdzie przychodzi niemalże tylko łżeelita wyznawców okrągłego mebla i wszystko jest do krzty czytelne albo na jakiejś gali stand-upów, do których moim zdaniem pan młody Stuhr bardziej pasuje niż do aktorstwa, bo poza mistrzem w postaci ojca i jako-takim warsztatem trzeba mieć jeszcze talent, ale to już jest rzecz inna. Na stand-upy też przyszliby tylko wielbiciele talentu i poczucia humoru pana Stuhra i nie byłoby tematu w ogóle. Niby niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale podejrzewam, że jego ojciec ma zatem jednak nieco lepsze wyczucie miejsca i czasu.
Cóż, wielu nagród filmowych nie mamy i skoro jakiś krąg ludzi zakłada sobie Polską Akademię Filmową, do czego im prawa nie odmawiam absolutnie, to należy się spodziewać pewnej specyfiki podczas imprez organizowanych przez to towarzystwo. W jakimś stopniu zatem zawłaszczona została jednak przez nich pewna część kultury, bo same nagrody Orłów uchodzą za dość prestiżowe, by mówić tu o wydarzeniu na skalę krajową. Ale to są tylko spekulacje i poza tym w oskarżaniu o zawłaszczanie najlepsi są wyznawcy koszernej gazety i ich ideologiczne bratnie ełropejskie (celowo z błędem) dusze. Jako człowiek z niezbyt roszczeniową postawą, nie zamierzam im tego odbierać.
Skoro jednak jakaś impreza urasta do takiej rangi, gdyż polska kinematografia jest niestety sowicie dotowana przez rząd i ci artyści bez naszych pieniędzy mieliby o wiele trudniej, należałoby jednak zachować jakieś granice i po prostu umieć się zachować. W sumie to dlatego właśnie trudno mi jest się do tego odpowiednio ustosunkować, gdyż to jest "ich akademia" i "ich nagroda", ale z drugiej strony to ceremonię wręczenia tych nagród transmitował publiczny nadawca (TVP 2), a to jednak nie Tusk Vision Network. Kłócą się we mnie tu te prywatno-publiczne sfery, ale tak to właśnie bywa w tej niebezpiecznej hybrydzie, jaką została skonstruowana III Rzeczpospolita. Bo kultury nie powinno się według mnie dotować absolutnie wcale! Artyści musieliby wtedy postrzegać rzeczywistość, w jakiej się znajdują, bardziej trzeźwo albo już zupełnie inaczej... I słusznie.
z kweja
Co do krytyki wobec pana Macieja Stuhra, to tu nie chodzi o jakąś cenzurę, którą straszą normalnych ludzi ludzie zaKODowani, bo artystom właśnie nie należy odmawiać prawa do wyrażania własnych poglądów(!) a już tym bardziej samego ich posiadania, bo chociaż tacy na przykład aktorzy często wcielają się w role innych ludzi, to sami przecież też ludźmi są. Chodzi o pewne wyczucie, zwykłą przyzwoitość i pewne wyobrażenie co może pewne postępowanie przynieść. I tak właśnie moim zdaniem żarty o ludziach gorszego sortu (aktorka drugiego sortu), Żołnierzy Wyklętych (armia artystów wyklętych, przeklętych!), prezydencie Wałęsie czy ofiar tragedii smoleńskiej (mają państwo tu polew) są tutaj bardzo nie na miejscu. Na stand-upie przeszłoby to bez echa, na uroczystej gali transmitowanej na cały kraj już nie bardzo. Co pan Stuhr chciał osiągnąć? Czy pan Maciej chce doprowadzić do tego, że w tym kraju będą naprawdę "artyści przeklęci"? Do tego to przecież prowadzi, do powiększenia polaryzacji i w tym środowisku! W kogo chciał on uderzyć? Nie do końca mi wiadomo, bo rozrzut miał ogromny w tej swojej wypowiedzi.
Jednak utożsamianie się z ludźmi gorszego sortu wyraźnie wskazuje na pewne frustracje, które w końcu dotykają i ludzi wielkiego świata szołbizu. Niestety pewne środowiska artystów tak mocno ugruntowały się w układzie zależności wobec starej władzy (i tej jeszcze starszej zresztą do tej pory też!), że teraz gdy na horyzoncie pojawiają się poważne zmiany, w obronie status quo tracą oni rozum i jakiekolwiek wyczucie. Z litości tylko wspomnę tu o red.Lisie, który odleciał całkowicie na Twitterze. Gorsze jest tylko to, że ich już nijak nie da się odwieść od tych idiotyzmów, bo oni dalej brną w zaparte tak jak jegomość Stuhr na Facebooku we fragmencie odpowiedzi na równie żenujący atak profesor Pawłowicz:
Pani Krysieńko kochana! Panie Krzysztofie i wszyscy oburzeni! Macie sejm, macie senat, macie prezydenta, macie sądy, macie telewizję, swoje wiadomości, macie radio, rozjechaliście Trybunał Konstytucyjny, dajcie wy nam się przynajmniej pośmiać.
No tak, nic się nie takiego nie stało. To polski faszyzm, za którym stoi Kaczafi, nie daje się biednym "artystom przeklętym" pośmiać! Nawet mi ich nie żal...
A tak przy okazji- mój żart bynajmniej nie był wymierzony w pamięć o kimkolwiek. Przeciwnie! W imię godnej pamięci, a przeciw wszystkim tym, którzy sobie od lat tupolewami i wyklętymi wycieracie gębę zbijając polityczny kapitał.
Przez to co ten gość wypisuje naprawdę można skończyć na onkologii. On śmie mieć pretensje o wycieranie sobie gęby Żołnierzami Wyklętymi i ofiarami katastrofy smoleńskiej?! To on i całe jego lewicowo-liberalne towarzystwo najpierw lekceważą, ignorują i odrzucają pamięć o ofiarach i poległych, a teraz nagle sobie coś przypominają i mają o nich pretensje? Jakby to napisali na stronach młodzieżówki umiłowanej Platformy Obywatelskiej - "#HimalajeHipokryzji"...
Inna znowu dama, aktorka skądinąd dobra, pani Maja Ostaszewska wyznała co myśli o przymiotniku "narodowy":
„Narodowe” kojarzy się dziś z pewnym rodzajem wykluczenia wszystkiego, co inne, wszelakich mniejszości, innych poglądów. Jest mi to obce.
Szkoda, że sama definicja narodu jest pani Ostaszewskiej również obca, chociaż przypuszczam raczej, że kiedy trzeba, to pani Ostaszewska może operować tutaj jednowymiarowym i dosyć przestarzałym wyobrażeniem narodu jako monoetnicznej społeczności, wtedy zgoda, lecz czy na pewno o takie "narodowe" chodzi naszej władzuni prawej i sprawiedliwej? Owszem, jest możliwe, ale proszę przypomnieć sobie, że w takim właśnie żyjemy kraju i ludzie takiej kultury też chcą. Tutaj się zresztą można za głowę poważnie złapać, bo jak to jest, że "oni" odrzucają "narodowe", bo kojarzy im się z czymś obcym, a 11 listopada czy w jakąś inną ważną rocznicę usłyszymy znów, że "hurr durr PRAWICA ZAWŁASZCZA PATRYJOTYSM!!1". Po tej niby-demokratycznej stronie też widać pogardę i brak szacunku - nie tylko wobec Rozumu i Godności Człowieka. Jak bardzo są oni zaszczuci przez ideologów postokrągłostołowej republiki pokazuje też przypadek Barbry Nowackiej, której matka zginęła w katastrofie smoleńskiej, a która do młodego Stuhra nie ma pretensji... Osobliwe.
Platformerski bul dupska

Problemy wielkich artystów, którzy obawiają się "dobrej zmiany" Kaczastro, a zatem autentyczny lęk, panika, bezradność i frustracja dotykają też zwykłych ludzi. Te same myśli pojawiają się w wypranych mózgach milionów Polaków, którzy dziś czytają njus o tym, że redaktor Paweł Lisicki (dotychczas naczelny tygodnika "Do Rzeszy") zostanie nowym prowadzącym "Salonu politycznego Trójki" i tracą nad sobą panowanie, bo "hurr durr polityka bendzie w radiu!!1" Polityka w radio i tak była - "no ale wtedy była lepsza polityka, bo nasza!!1" A ta jest czyja? Nie nasza? Jak tamta władza sadzała swoich na stołkach w mediach i spółkach to było dobrze, a jak ta władza sadza swoich stronników na stołkach to już niedobrze? Ja mam na to dwa słowa - media publiczne. Na nic tutaj komentarze, że "suchać nie bende" i "teksty na oparte na TV TRWAM", cokolwiek autor miał na myśli. I chociaż panu Marcinowi Zaborskiemu trudno cokolwiek zarzucić, a wręcz przeciwnie, bo prowadził swój program rzetelnie i profesjonalnie (gościł nawet Grzegorza "Szczęść Boże!" Brauna, za co moje osobiste propsy), to dopóki będą istnieć media publiczne, takie zmiany będą i to nie jest nic nadzwyczajnego nawet gdy przyrówna się to do dwóch mężów, którzy biją żonę. "Znaczy jak poprzedni mąż lał babę, to ten drugi też może śmiało?" A co ma piernik do wiatraka? Takie tanie chwyty działają tylko na zaKODowany, zacietrzewiony, sfrustrowany naród. Sztokholmski syndrom. I wystarczyło, żeby w końcu zmieniła się władza, żeby i ta postempowa (celowo z błędem) strona ujawniła swoje demony.
Jednym z największych pokazów frustracji uraczyli nas zaKODowani ludzie na fejsbukach po wypadku prezydenta Dudy na autostradzie A4. Ta yntelegtualna elyta, młodzi, wykształceni, z wielkich ośrodków, duma III RP wypisywała tak haniebne teksty, że ja się tym prawdziwym biednym i szczerze ułomnym ludziom dziwię, że im nie jest wstyd. Zakładają te komitety i podburzają biedne Grażyny i ułomnych Januszy przeciwko sobie, a ci to łykają i wyżywają się bezmyślnie w internetach. Bo że to są prawdziwi ludzie, to ja nie mam żadnych wątpliwości! Sam mam wielu takich wśród znajomych w socsieciach i muszę wyczytywać takich idiotyzmów dosyć sporo.
Smutny Kuźniar zawsze na propsie
Co jednak zaskakujące, nasze społeczeństwo jest tylko pozornie spolaryzowane. Zasadniczo każdy z nas mierzy się z podobnymi problemami, różni się tylko skala, a i to nieznacznie raczej. Na wszystkich stronach konfliktu (bo kto powiedział, że są tylko dwie?) znajdują się tacy sami ludzie, którzy ulegają to jednym, to innym manipulatorom, a różnią się tylko proporcje. Takie same lemingi chodzą na marsze KODów co na smoleńskie miesięcznice, dlatego należy oglądać się jednak na takich ludzi, którzy myślą w kategoriach polityki realnej. Wielu z nich wybierało po prostu mniejsze zło, ale na przyszłość tego chorego państwa mają zupełnie inne recepty. Jedni w jakimś stopniu kształtują swoje poglądy i je ewentualnie lekko korygują, a inni po prostu wierzą. Frustraci są wszędzie i wszyscy jesteśmy trochę frustratami. A ja tylko na to patrzę i czasami nie chce mi się w nic już wierzyć...

I o tym na koniec piosenka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz